Ajnowie (lub Ajnosi) byli rdzenną ludnością Hokkaido, którzy na północną wyspę Archipelagu Japońskiego przybyli ponad 6 tys. lat temu. Gdy pierwsi Europejczycy zaczęli docierać w te strony około XVI wieku, Ajnowie zamieszkiwali znaczny obszar południowej części Kamczatki, Archipelag Kurylski, Sachalin i Hokkaido, a na południu ich tereny obejmowały obecne prefektury Aomori, Akita i Iwate na wyspie Honsiu. Odrębni zarówno pod względem antropologicznym jak i kulturowym, byli wypierani z zajmowanych przez siebie ziem oraz dyskryminowani przez Japończyków z całą bezwględnością. Status ludności tubylczej Japonia nadała im dopiero w 2008 roku, i to po silnych naciskach ONZ, ale niestety stało się to o wiele za późno.
hokkaido

Zwiedzamy Hokkaido i… łamiemy trochę zasad
Na Hokkaido pojechaliśmy we czwórkę, mieliśmy wyznaczony plan, który polegał na tym, że każdy z nas chciał zobaczyć jakiś jeden, ważny ze swojego punktu widzenia obiekt. A poza tym ograniczały nas jedynie kilometry i ograniczenia prędkości, a i one nie zawsze. „Nie zawsze” oznacza w tym wypadku, że w pewnym momencie zignorowaliśmy ograniczenie, co skończyło się pościgiem policji, a ten na dobrą sprawę mógł się skończyć dla nas ogłoszeniem upadłości konsumenckiej. Na szczęście dla nas skończyło się tylko pouczeniem. I lżejszą nogą Na usprawiedliwienie dodam, że nie ja prowadziłam – ja rozchorowałam się już drugiego dnia wycieczki i właściwie non stop bylam pod wpływem jakichś leków.

Hokkaido, pierwsze wrażenia
Hokkaido słynie z przepięknych widoków i one rzeczywiście nas nie zawiodły, ale aby docenić je w pełni, trzeba nauczyć się patrzeć w taki sposób, aby nie widzieć szkaradnej, zaniedbanej, opuszczonej lata temu architektury, która w czasach swojej świetności wykradła dla siebie najpiękniejsze zakątki wyspy. Góry, lasy i jeziora zachwycają pięknem, ale samo Hokkaido to po prostu japońska prowincja ze wszystkimi wynikającymi z tego faktu konsekwencjami. Mamy tu więc zaniedbane, wyludnione wioski, w których niemal nie ma młodych ludzi, puste hotele-straszydła, których ostatnich gości nie pamiętają nawet najstarsi ludzie z pobliskiej wioski, a które ze swoimi wieżyczkami, kolumnami i różowym tynkiem, spokojnie mogą startować w plebiscycie „Makabryła Roku”. Mamy tu również zamknięte na wszystkie spusty restauracje i sklepiki, oraz kompletnie opustoszałe ulice.

Jedziemy na Hokkaido!
W zeszłym roku obiecaliśmy sobie, że koniec z prażeniem się w mieście w takie upały, że strach ruszyć się spod klimatyzatora, a gdy już trzeba, to pozostaje tylko psioczyć na temperaturę, klimat, globalne ocieplenie i ludzi, którzy w nie nie wierzą. Ale w tym roku znowu się nie udało – po raz kolejny skwierczeliśmy w mieście, obiecując sobie, że to już naprawdę ostatni raz. A teraz, gdy już przez Japonię przetoczył się tajfun, przyniósł ze sobą deszcz i ochłodzenie – TAK, TERAZ WŁAŚNIE – jedziemy na Hokkaido. Dobra, wy wiecie, że ja uwielbiam narzekać, ale tym razem się cieszę i odliczam godziny. Noooo lećmy już!